Obrazy wymagają już tylko małych poprawek i zrobienia ram (to zaplanowałam na weekend).
Tymczasem jeśli chodzi o spacery nad Wisłę czy też tzw. "herbatkę u komarów" to ostatnio chodzimy codziennie.
Wczoraj miałyśmy również z mamusią przyjemność spotkać Pana Jeża. Spał sobie w liściach ale był bardzo widoczny. Chciałyśmy go troszkę ukryć przed światem i nakryłyśmy mu zadek listkami, obejrzał się z wielkim oburzeniem na te listki i przesunął pupcie na powrót na słoneczko :)
Nie mogę wyjść z podziwu nad Twoim niekończącym się zapałem do malowania.Po prostu to niesamowite co robisz Duchu :)Panom z Trivium zazdrościć tylko takich portretów.
OdpowiedzUsuńA co do "herbatki u komarów" napomknęłaś "nad Wisłą" i aż się tęskna łezka w oku zakręciła..
Dzięki Monia :* Zapał właśnie czasem trochę zanika, ale jakieś dziwne poczucie obowiązku- "no przecież muszę to dokończyć" nadal pcha mnie naprzód ;) ale czasem mam tak dość, że nie chce mi sie patrzeć na płótna..
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze za jakiś czas pójdziemy razem do komarów na herbatkę..?
Fajne to miejsce nad Wisłą.Tutaj właśnie czegoś takiego mi brakuje,herbaciarni z klimatem,księgarnio kawiarni jak Czuły barbarzyńca,Oparów absurdu...
OdpowiedzUsuńDusiu, tak się napracowałaś, że musisz trochę odpocząć, nabierzesz znów weny...przecież natchnienie jest w jakiejkolwiek pracy artystycznej najważniejsze, żadnego przymusu i terminów, bo przecież nie o to chodzi.
OdpowiedzUsuńciesz się pogodą, klimatem tego Szuwarka, najważniejsze są małe przyjemnosci.
Zawsze były śmy wielbicielkami miejsc z klimatem :) może jeszcze znajdziesz tam taki kącik dla siebie Sylo?
OdpowiedzUsuńLiduś wiem wiem.. w sumie dużo teraz odpoczywam- widać to chociażby po ilości obejrzanych anime ;) Wiesz też, że w tym wypadku goni mnie termin, ale pocieszam się tym że obrazy są prawie skończone- wymagają niewielkich poprawek i zrobienia ram. Poza tym teraz znielubione a za kilka dni pewnie znów będe je kofać!